Choć wybory wygrała proreformatorska Nowa Demokracja, to niewiele mniejsze poparcie zdobyli populiści. Dlaczego tak wielu Greków popiera lewicową SYRIZĘ, skoro jej wygrana oznaczałaby zaniechanie reform, koniec z pomocą finansową i bankructwo kraju? Czy zależy im na obecności w strefie euro? Reporterzy Money.pl sprawdzili na miejscu.
- "A co ja od tych pieprzonych Niemców dostałem? Tak, tak, tylko w ten sposób można o nich mówić" - twierdzi 29-letni Manus. Przedstawia się jako muzyk. - "Mówicie o jakichś wirtualnych pieniądzach. A wiecie, jakie to uczucie skończyć studia i nie mieć pracy? Niemcy nikomu tutaj nie pomagają. Nie obchodzi mnie, czy Grecja wyjdzie ze strefy euro czy nie."
Zapowiada, że będzie głosował na SYRIZĘ, podobnie jak jego znajomy Nikos. Wszystkich greckich polityków określają krótko: "złodzieje". Ale ich zdaniem SYRIZA kradnie najmniej. Inne partie, które od lat były u władzy, według nich nic dobrego nie zrobiły, a tylko wpędziły kraj w kłopoty finansowe. - "Moi rodzice całe życie uczciwie pracowali, płacili podatki. Czemu mamy teraz płacić za to, co nakradli nasi politycy?" - pyta Manus.
W ten sposób tłumaczy to, dlaczego ogromna rzesza Greków w ogóle nie płaci podatków, na czym kraj traci ponad 13 miliardów euro rocznie: "Nie ma sensu płacić, skoro na górze to rozkradają. Każdy wam to powie."
36-letni Nikos uczy matematyki. Też będzie głosował na SYRIZĘ, chociaż przez lata popierał partię PASOK. Przyznaje, że przed kryzysem jego zawód był świetnym zajęciem: trzy godziny pracy dziennie, trzy miesiące wakacji i do tego pensja w wysokości 1,3 tysiąca euro. Teraz zarabia tylko 900 euro. - "Myślicie, że to dużo? Spójrzcie, co za to kupię. Przed wejściem do euro wszystko było o wiele tańsze. A do tego trzeba przecież pamiętać, że część domowego budżetu pochłaniają łapówki. Jak przyznaje, w okresie kryzysu nawet lekarze muszą się powoli przyzwyczajać do cieńszych kopert."
Z drugiej strony boi się ewentualnego powrotu do drachmy: "Chciałbym, żeby Grecja została w strefie euro, ale to nie jest problem tego, kto wygra wybory, tylko tego, że politycy zniszczyli ten kraj. Teraz trzeba dać szansę innym."
Nastroje w społeczeństwie może tłumaczyć kilka danych. Od 2008 roku zlikwidowano czterysta tysięcy miejsc pracy, upadło sześćdziesiąt tysięcy drobnych przedsiębiorstw. Wskaźnik bezrobocia przekracza 20 procent wobec 6,5 procent w 2007 roku. Już co druga osoba przed trzydziestką jest bez pracy.